środa, 26 lutego 2014

gryziemy się w język!

Gryziemy się w język drodzy ludzie! Jeśli macie chęć w obecności psa paplać bez sensu - nie radzimy! Tak! Teraz są na to dowody naukowe (link poniżej): psy rozumieją co do nich mówimy! Oczywiście dla wielu z nas (ludzi) było to jasne od dawna. Jak dowodzą badania, tysiące lat wspólnej egzystencji i (!) ewolucji - zrobiły swoje. Porozumiewamy się. Dla Pańcia i Pańci jest nadzieja! Może wreszcie powiedzą Vedze coś sensownego zamiast "zostaw!", co uwłacza psiej inteligencji.

http://wyborcza.pl/1,75400,15518390,Moj_pies_rozumie__co_do_niego_mowie___twierdza_wlasciciele_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza

kura idealna

Kura domowa - ptak hodowlany, w środowisku naturalnym nie występuje (nic dziwnego).
Tego posta należałoby zacząć od słów: czego uczymy się od psa. Od psa uczymy się zdziwienia światem. Czasem nam, ludziom, wydaje się, że widzieliśmy już wszystko i nic nas nie zdziwi. Zdziwienie jest jednak ważne, to forma zachwytu nad światem, którego nigdy do końca nie poznamy. Myślenie, że cały świat mamy u stóp naukowego poznania, wypływa jedynie z egocentryzmu człowieka, ale nie ma nic wspólnego z Prawdą.
Vega codziennie dziwi się światu i codziennie uczy nas jak się zatrzymać i zobaczyć piękno tam, gdzie się go nie spodziewamy. No bo taka kura: takie zwykłe to, niektórzy znają tylko w formie przygotowanej do spożycia. A to jest żywa istota! I jak wskazuje na to Vega - istota cudowna. Kitfasińska potrafi długo patrzeć na kurę (oczywiście jeśli ta jest za płotem, bo jeśli nie jest chroniona, Vega wchodzi w bliższy kontakt, który, jak w przypadku antropologa - może zakończyć się zniszczeniem obiektu badawczego). A kura jest wspaniała! Zachwycające krągłości, nieśpieszne ruchy, lśniące piórka... Pierwszy kontakt Vegi z kurą było szokiem. Vega aż przysiadła z wrażenia. Teraz Pańcio i Pańcia muszą czuwać, aby kontakt z doskonałością kurzego ciała nie był zbyt bliski. Bo Vega jest jak antropolog.

wtorek, 25 lutego 2014

nowości

Dziś, w drodze do lasku miejskiego, wstąpiliśmy całą rodziną (prawie całą - królik jak zwykle postanowił się wyłamać) do weterynarza w celu zważenia Vegi. Vega do pomysłu podeszła sceptycznie. Ostatecznie Pańcio musiał wziąć ją na ręce i wejść na wagę z Vegą, a następnie sam i odjąć różnicę, która miała stanowić upragniony wynik - wagę Kitfasińskiej. Nie jest nam do śmiechu, mamy rekord - 25 kg! 25 kg, a Vegasińska ciągle rośnie! Od dziś zmieniamy przezwisko na Grubasińska ;)
W drodze do lasku odwiedziliśmy także Galerię Szarą i był to pierwszy kontakt Vegi ze sztuką współczesną. Temat wystawy nie okazał się interesując dla psa - ekonomia. Apelujemy, aby następnym razem temat był bardziej życiowy np. psia karma (i mówimy tu o pożywieniu, a nie religijnej koncepcji) albo zwierzyna łowna. Takie tematy na pewno spotkają się z żywym zainteresowaniem Vegi. Pańcio i Pańcia na oglądaniu wystawy spędzili sporo czasu, co tylko odwlekło cel wyprawy jakim było bieganie po lasku. Ale ostatecznie dotarliśmy i tam. Chaszcze są najlepsze!  

poniedziałek, 24 lutego 2014

Vega


Vega jest wyjątkowym psem. Ale tak o swoich psach mówią wszyscy właściciele (ciekawe co o swoich ludziach mówiłyby psy np. "ten to daje dużo chrupek"). Co w Vedze jest wyjątkowe? Jej pozytywne nastawienie do wszystkiego i wszystkich (nie lubi tylko cytryny i puszki - straszaka, która jest w pogotowiu gdy Vega broi). Wszystkie okoliczne psy są zapoznane. Jeśli piesek szczeka na Vegę, ta podchodzi do niego powoli merdając ogonem. I pies przestaje szczekać, a zamiast tego, też merda. I tak jest ze wszystkimi psimi sąsiadami na szlaku naszych spacerów. Ze wszystkimi musimy się też przywitać. Ten czarny pies, którego imienia nie znamy, też początkowo na nas szczekał. Teraz już tylko merda. Vega rozbraja najbardziej zajadłych obrońców swoich posesji. Czasami Pańcio i Pańcia żartują, że mogliby chodzić z Vegą na włamania w miejsca strzeżone przez najgroźniejsze psy. Wpuszczaliby tylko Vegę i pies - obrońca byłby obezwładniony. Ale spokojnie, chwilowo nie mamy zamiaru wchodzić na drogę przestępstwa.

poniedziałek

Zaczyna się nowy tydzień. Za oknem słońce. Pańcia musiała iść do pracy ale szybko wróci i wybierzemy się na spacer - eksploracje. Ciekawe co dziś spotka naszą trójkę? Zapraszamy Was do wspólnego przeżywania świata z psem. Świata pełnego niespodzianek i odkryć, które dokonujemy każdego dnia. Bo poniedziałek też może być fajny!

sobota, 22 lutego 2014

kiedy pies zostaje sam

Coś wisi w powietrzu. Pańcia nerwowo biega między garderobą a lustrem. Pewnie znów się gdzieś wybiera. I to bez psa! Skandal! Czasami ludzie wychodzą bez psów. Psy zostają wtedy w domu same. Gdzie podziewają się ludzie? Potrafią wrócić i w środku nocy z uśmiechem na ustach. Jakby nic się nie stało. Co robią w tym czasie psy? Patrzą w pustą przestrzeń smutnym wzrokiem. Śpią. Znów patrzą. Z kaloryfera porywają suszące się ubranie Pańci lub Pańcia. Ale lepsze jest takie przechodzone. Porzucona na kanapie bluza, w której ktoś wczoraj chodził. Można coś takiego zabrać ze sobą do swojego legowiska. Jest prawie tak, jakby człowiek tu był. Raz zdarzyło się Vedze pogryźć książkę podczas nieobecności Pańciów. Ale nawet to zniszczenie nosiło piętno tęsknoty: książka niby pogryziona, ale jakoś tak, od niechcenia. Można było tej wątpliwej jakości podręcznik rozszarpać na strzępy, a oddzielona została jedynie okładka od reszty. Kto w ogóle czyta coś takiego? "Jak wychować idealnego pupila?". Pańcia ewidentnie cierpiała na lekkie zaćmienie intelektualne podczas dokonywania tego zakupu. No i sami rozumiecie - tego się nawet zgryźć nie dało.

zdarzyło się w nocy

Mijającej nocy doszło do poważnego wypadku z udziałem misia. Miś poniósł poważne, nieodwracalne obrażenia. Zatrzymaliśmy jednego podejrzanego -  Vegę K. Zatrzymana nie okazuje najmniejszej skruchy. Gryzie dalej w najlepsze. Problem przeszczepu nosa z guzika jest raczej nieaktualny. Miś potrzebuje oprócz nosa, ucho i oko. Ktoś coś?

piątek, 21 lutego 2014

a czas mija a ja rosnę

"A ja rosnę i rosnę i niedługo przerosnę mamę, tatę i sosnę ". Leżenie zakupione we wrześniu wyraźnie odstaje od standardów pięciogwiazdkowych. Zachęcamy Pannę Kitfasińską do dogodniejszego się ułożenia np poza typu kłębek wydaje się optymalna, a Vega dokładnie wypełnia całość swojego posłania. Niestety, Psińska najwyraźniej jest głucha na nasze sugestie. Co jeszcze się zmieniło przez ten czas? Miś widoczny na pierwszym zdjęcia został pozbawiony nosa. Planujemy przeszczep z guzika.Świnia ma się dobrze. Wydaje się niezniszczalna. Tymczasem Kitfasińska rozciąga się na naszym łóżku. Z niego jeszcze nie wyrosła.

czwartek, 20 lutego 2014

obrazowo

"Myśliwi na śniegu" – obraz Pietera Bruegla. Pańcia pomyślała o nim na dzisiejszym spacerze. Pejzaż z którego bije chłód zimy. Ludzie i psy są częścią tej całości, ale to przyroda jest głównym bohaterem. Bruegle inspirował się malarstwem Boscha, co jest mocno wyczuwalne w jego malarstwie. Czasem wpatrując się w jego obraz można się obawiać, że zza drzewa wyskoczy bazyliszek, albo inna fantastyczna chimera. Wszystko tu jest jednak takie codzienne i naturalne: ludzie wracający z polowania, ci palący ognisko i ci, slizgający się po lodzie, podwinięte ogony psów, ptaki przysiadające na gałęziach i te, uchwycone w locie. Domy i kościół a nad nimi skaliste szczyty i groźne, zimowe niebo. 
W Cieszynie też mamy takie pagórki, ładne, szerokie przestrzenie. I ani grama śniegu. Środek lutego, pełne słońce i 10 stopni na plusie. Niby nie ma co narzekać, ale... zima też jest fajna i fajny jest śnieg - można go jeść do woli i nigdy się nie kończy. Pańcio tylko przestrzega, żeby nie jeść tego żółtego, ale Vegusia swoje wie. Trochę tęsknimy za zimą.

lektura

Popołudniowa lektura. "Zając o bursztynowych oczach. Historia wielkiej rodziny zamknięta w małym przedmiocie" Edmunda de Walla. Cudnie jest spędzić popołudnie na lekturze, odpoczywając po długim spacerze.

wtorek, 18 lutego 2014

canis familiaris

Jaka jest rola psa w życiu człowieka? Początki miały miejsce wieki temu. Podobno było tak, że wilki chodziły za ludźmi i zjadały po nich resztki, żyły blisko ludzi i ostrzegały ich swoim szczekaniem przed niebezpieczeństwem. I tak od słowa do słowa,od szczeku do szczeku, okazało się, że czerpią z tego, i człowiek i prapies - korzyści. Współcześnie pies także bywa stróżem, obrońcą, pomaga chorym dzieciom, niepełnosprawnym, wspaniały węch wykorzystuje w poszukiwaniu nielegalnych substancji i w poszukiwaniu ludzi zaginionych w górach, czy pod gruzami domów, ratuje w największych tarapatach.Ale większość psów zwyczajnie nam towarzyszy w codziennym życiu. To fenomenalna przyjaźń ponadgatunkowa. Spotyka się homo sapiens i canis familiarisPrzedstawiciele dwóch odrębnych gatunków przylgnęli do siebie tak mocno, że nie mogą bez siebie żyć.
A jaka jest rola człowieka w życiu psa? Jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to my czerpiemy z tej przyjaźni więcej.

poniedziałek, 17 lutego 2014

dobre rano

Dobre rano! To zdjęcie również należy do archiwalnych (na dodatku wykonane telefonem jest dość kiepskiej jakości), ale ma w sobie tyle lekkości, że na dobry początek dnia jest idealne. Dziś znów będzie cudowny dzień pełen przygód z nosem w trawie. Musimy jeszcze tylko przebrnąć przez krótką wizytę w bibliotece. Wiecie, że do tej usiowskiej nie można wchodzić z psem!? Jeszcze tylko niech nam zakażą wchodzenia na sam UŚ, to pojęcia nie mamy jak do pracy będziemy chodzić ;) tak, Vega czasem z Pańcią odbywa swój dyżur dla studentów w pokoju 243 w tak zwanym gołębniku. Gołębi tam nie ma, a szkoda, bo bardzo lubimy gołębie. Czasem przychodzą studenci i bardzo się cieszą, że mogą pogłaskać Vegę. No i pewnie sądzą, jak wielu ludzi, że jeśli ktoś ma psa nie może być złym człowiekiem ergo nie będzie kłopotów.
Lecimy!
ps: dyżury w sesji letniej odbywają się w poniedziałki w godzinach 10.30 - 11.30; w środy 12.00 - 14.00 (poza środami zebraniowymi) :)

z archiwum

Zdjęcie z października, ale jakże aktualne o godzinie 04:46! Czas iść za psim przykładem i zapaść w sen. Vega jest już trochę zaniepokojona tym Pańci przesiadywaniem po nocach, kiedy można sobie smacznie spać. A Pańcia sobie myśli, że to ciekawe kto jeszcze o tej porze nie śpi i czemu. Pańcia wchodzi na portal społecznościowy i jest! Oni też nie śpią! Nie wiemy czemu, ale jeśli to czytają może odbiorą nasz przekaz: spać, Spać, SPAĆ!!

biadolenie nad ludzką kondycją

Jedno z naszych miejsc, duża łąka za cieszyńskim usiem (czerwony dach). Widać też nasz dom - biały budynek nad usiem, trochę jak z "Psychozy". Takich miejsc w Cieszynie jest wiele: łąki/nieużytki po których piesek może się do woli wybiegać. I tylko trzeba omijać kilka pułapek zastawionych przez ludzi. Na łące za usiem są to rozliczne śmieci a wśród nich - porozbijane butelki. Nie wiem, co ludzi skłania do ich permanentnego tłuczenia. Rozumiem, że czasem można się zdenerwować i odreagować to w ten jakże cywilizowany sposób, ale na tej łące jest miejsce w którym chyba jest główny punkt odreagowań! Powiedzcie mi, wytłumaczcie: co jest takiego rewelacyjnego w tym tłuczeniu butelek? Można sobie przeciąć łapę zarówno rozbijając butelkę, jak i też przypadkowo natykając się na szkło. Druga rzecz nurtująca nas na naszych spacerach to pytanie, jakie meandry ludzkiego rozumu niezgłębionego mogą nas doprowadzić do pomysłu wyrzucania np telewizora nad rzeką? Rozumiem, że jakieś tam nadawanie cyfrowe wyklucza stare odbiorniki, sami taki posiadamy, ale jakoś nie wpadliśmy na to, żeby nad rzekę go przetransportować. Jest racja w tym, co powiedział Einstein, że tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.

pierwszy trening

To był ciężki dzień: Pańcio i Pańcia wpadli na "genialny" pomysł zaproszenia do naszego domu psiego trenera. Pan początkowo wydawał się nawet miły ale stawiał wysokie wymagania. Kazał Vedze leżeć i się nie ruszać! Nie ruszać się! Przez pół minuty! Potem było chodzenie obok nogi, stawanie, siadanie, wchodzenie, wychodzenie ufff. Ale najgorszy był ten numer z puszką! Chleb sobie leżał na stoliku kawowym, więc wydawało się, że aż się prosi o zjedzenie. Vega go chaps, a tu łup! Straszny hałas spowodowany rzuconą na podłogę puszkę z monetami. Odechciało się już nawet chleba od tego hałasu.
I tak, w naszym życiu pojawiła się dyscyplina przez duże D (dla nas to pewnie Dyscyplina, a dla Vegi może coś zupełnie innego, też na D). Oczywiści od początku były pewne warunki, komendy, zawołania, ale czasem wymagane zbyt słabo, wołane za cicho. Ta cała historia z dominacją w stadzie... w różnych książkach znajdziemy coś innego: tu egalitaryzm, tam hierarchia. Trudno się w tym połapać. Najlepiej się z tym przespać :)

niedziela, 16 lutego 2014

z cyklu: książki o psach

Klasyka w literaturze! Złośliwi twierdzą, że jeśli Mann miał w życiu przyjaciela to opisał go właśnie w tym opowiadaniu ;) Próbka twórczości poniżej (swoją drogą to ciekawe jak zmienił się język literatury, ten opis jest iście barokowy wobec współczesnego minimalizmu w sposobie opisu świata). Zachowałam oryginalną pisownię wydania z 1950 roku.
"Biegnie z swej budy, która znajduje się pod podłogą werandy stojącej na słupach i w której, po urozmaiconej nocy, leżał w krótkiej drzemce porannej, zanim nie ożywił go w całej pełni mój dwuzgłoskowy gwizd. Buda zaopatrzona jest w grube firanki i wysłana słomą, wskutek czego jakieś źdźbło słomy znajdzie się zawsze w zjeżonej zresztą od leżenia sierści Bauszana, a nawet między palcami nóg: widok ten przypomina każdym razem starego hrabię Moora, którego widziałem na pewnym bardzo skrupulatnie obmyślonym przedstawieniu, jak wychodził z wieży głodowej ze źdźbłem słomy między dwoma trykotowymi palcami swych biednych stóp. Mimo woli ustawiam się bokiem do nadbiegającego, w postawie obronnej, gdyż pozorny jego zamiar uderzenia mnie między nogi i obalenia na ziemię ma nieomylna moc ułudy. W ostatniej jednak chwili, tuż przed karambolem, umie zahamować i skręcić, co świadczy zarówno o jego cielesnym jak i duchowym opanowaniu; i teraz, nie wydając z siebie głosu - gdyż rzadko czyni użytek z swego donośnego i wyrazistego organu - zaczyna wykonywać dokoła mnie taniec powitalny, złożony z dreptania, nadmiernego merdania, które nie ogranicza się do przeznaczonego na ten cel narzędzia, jakim jest ogon, lecz wciąga w grę całą tylną część ciała aż po żebra, w połączeniu ze ściąganiem kadłuba w pierścienie oraz strzelistymi, sprężystymi skokami powietrznymi i kręceniem się dokoła własnej osi; wyczyny te jednak stara się ukryć przed mymi oczyma, przenosząc ich widownię, gdziekolwiek się zwrócę, na przeciwległą stronę. Wszelako w chwili gdy schylam się i wyciągam rękę, pies jednym skokiem staje nagle przy mnie, przyciskając łopatkę do mojej goleni, i stoi jak posąg; stoi skośnie oparty o mnie, z łapami wrytymi w ziemię, z pyskiem zwróconym ku mej twarzy, tak że patrzy na wspak, z dołu w oczy i kiedy wśród pieszczotliwych słów klepię go po łopatce, nieruchomość jego tchnie tym samym ześrodkowaniem i namiętnością jak poprzedni szał."

z cyklu: psie zwyczaje

Kiedy Pańcia siedzi przy biurku, Vega odpoczywa. Vega nie należy do tych psów, które przychodzą i domagają się pieszczot. Ale zawsze musi być w tym pomieszczeniu, w którym akurat przebywa Pańcia, albo Pańcio. Najlepiej jak oboje siedzą w jednym pokoju i można siedzieć razem. Denerwujące jest kiedy chce się odpocząć i zwinąć w kłębek, a Pańcia i Pańcio chodzą z pokoju do pokoju i nie wiadomo gdzie się ułożyć.

z cyklu: moi przyjaciele

Z cyklu moi przyjaciele - Kaktus. To pies aktualnych sąsiadów. Lubi siedzieć na podjeździe przed domem i szczekać. Nie wiemy na co szczeka. Od początku poświęcał Vedze dużo uwagi i chętnie się z nią bawił. Niestety doszło do pewnych problemów. Pańcio Kaktusa przekazał nam, że się o niego martwią bo nie chce jeść (kiedyś jadł dużo i chętnie) i piszczy pod drzwiami. Pod naszymi drzwiami tez czasem piszczy i czeka aż Vega wyjdzie się pobawić. Niestety podczas zabaw Kaktus się brudzi co się nie podoba jego Pańci, więc staramy się ograniczać do biegania po ogrodzie bez przewracania się na plecy, co jest przecież takie fajne! Lubimy Kaktusa, bo zawsze nas wita kiedy wychodzimy z domu i kiedy do niego wracamy :)

z cyklu: moi przyjaciele

Z cyklu moi przyjaciele. To Luna, która przez kilka lat była sąsiadką Pańci. Potem Pańcia się przeprowadziła, ale przyjaźń trwa nadal. Luna jest trochę nerwowa, bo ma już swoje lata. Lubi biegać za patykiem, jeść i spać. Nie lubi oddawać patyka innym psom nawet Vedze, ale czasem jest już zbyt zmęczona, żeby ją gonić i się o patyk upominać. Wspólne spacery są super!

cząstki elementarne

Jeszcze trochę o literaturze, tylko z nieco innej półki. Jeden z ulubionych cytatów Pańci autorstwa wielkiego miłośnika psów Michela Houellebecqa.
„Miłość jest prosta do zdefiniowania, ale rzadko się zdarza – jeżeli przyjrzeć się serii ludzkich istot. Poprzez psy oddajemy hołd miłości i możliwości jej istnienia. Czym innym jest pies, jeżeli nie m a s z y n ą d o k o c h a n i a? Stawiamy przed nim ludzką istotę, nakazując mu ją kochać – i jakkolwiek byłaby nieprzyjemna, zepsuta, brzydka czy głupia, pies ją kocha. Ta cecha była tak zaskakująca, tak uderzająca dla ludzi dawnej rasy, że większość – potwierdzają to wszystkie świadectwa – w końcu odwzajemniała im się miłością. Pies był więc t r e n i n g o w ą m a s z y n ą d o k o c h a n i a – której skuteczność ograniczała się jednak wyłącznie do psów i nigdy nie rozciągała się na ludzi."

i jeszcze jeden:
„Miesiąc wakacji z moim psem: zrzucanie piłki ze schodów, bieganie po plaży. Życie.” 

Ten ostatni cytat mógłby być mottem tego bloga. 

z cyklu: książki o psach

Pańcia lubi czasem poczytać sobie horror albo kryminał. A jeśli ktoś lubi horrory to pewnie w bibliotece w dziale książek kryminalnych lub fantastycznych (bo tam zazwyczaj znajdują się horrory) znajdzie kilka, lub kilkanaście książek Deana Koontza. Ale ta książka jest inna - to książka i biograficzna i autobiograficzna, bo opisuje losy psa i pana. Nobla raczej nie ma się co spodziewać (przynajmniej nie w dziedzinie literatury) ale poczytać można. Poniżej próbka.
"Kiedy się zjawiła, miała już imię. Trixie. Żartowałem czasem, że tak mogłaby się nazywać jakaś striptizerka, a nie pies. Powiedziano nam, że możemy je zmienić, i że można ją szybko nauczyć reagowania na nowe imię. Ale jeśli nawet imię pasowało raczej do tancerki w klubie nocnym niż do psa, jeszcze bardziej pasowałoby do elfa czy skrzydlatej wróżki. Elfy to istoty czarodziejskie, a ona właśnie taka była. 
Trixie zjawiła się u nas nie jako szczeniak, ale jako bardzo wykształcona i znakomicie ułożona trzyletnia dama. Z powodu operacji łokcia odeszła na wcześniejszą emeryturę, rezygnując z kariery psa towarzyszącego pięknej młodej kobiety, Jenny, która w wypadku samochodowym straciła obie nogi."

zwierzyna


Takie rzeczy tylko w Cieszynie! 10 minut marszu od naszego domu, 20 minut od rynku.
Codziennie na spacerach spotykamy jakieś zwierzęta: sarny, zające, wiewiórki, ptaki... jesteśmy bliżej przyrody. Długie spacery są bardzo zdrowe: wietrzą umysł i ciało. Działają terapeutycznie, a obecność psa pozwala zauważyć rzeczy, na które normalnie nie zwraca się uwagi (sarny może dałoby się zauważyć i bez pomocy Vegi, ale zdechły kret już tak się w oczy nie rzuca, a kury nigdy nie wydawały się nam tak interesujące jak teraz, kiedy wiemy, że można na nie patrzeć godzinami).
To ciekawe jak zmieniają się priorytety; Pańcia nie wyobrażała sobie życia poza miastem. A teraz nie wyobraża sobie życia w mieście większym niż Cieszyn. Czasem marzą się Bieszczady, albo inne miejsce "zesłania", pustelnia na odludziu. Na odLUDZIU ale nie na odPSIU.

sobota, 15 lutego 2014

Pan Królik

Ponieważ pewne osoby uważają, że pomijanie Pana Królika jest zachowaniem niegodnym, chciałam jasno powiedzieć: Pan Królik wyraźnie się odcina od naszych działań na znak czego nie wychodzi od kilku dni z kuchni. Może uda się go jakoś namówić do zmiany postawy, może pęczek pietruszki coś zmieni... oczywiście nie mam mowy o zachowaniu korupcyjnym! Zwykła wymiana płodów rolnych! Tak czy inaczej: króliczek ma się dobrze choć ciągle patrzy pytająco, a jego oczy wyraźnie mówią: "co to zwierze robi w moim domu?".

pomocnicy

Fajnie się opowiada, ale trzeba trochę popracować, zrobić jakieś porządki w domu, bo wiosna idzie, a nawet jeśli nie idzie to może przyjdzie jak zobaczy nasze wysprzątane szafy i szuflady. W porządkach też bierzemy udział wszyscy, kolektywnie. Tu z Szarą Eminencją, niejakim Panem Królikiem. Trudny gość, ale o tym innym razem, bo wiecznie spóźniony królik patrzy na zegarek i nas pogania, żeby zdążyć z porządkami przed podwieczorkiem.

Kitfasińska w słońcu

W naszym ogrodzie początkowo było wiele do odkrycia. Teraz teren jest znany i rozpoznany. Czasem pojawia się kot sąsiadów i to jest pewna atrakcja. Albo pies innych sąsiadów i jest zabawa (z kotem nie ma zabawy bo wchodzi na drzewo i tam siedzi i co to niby za zabawa?). Teraz w ogrodzie czasem przesiadujemy, przyjemnie jest zwłaszcza gdy zaświeci słonko.

siła konsekwencji

Takie gadanie: mój pies nie będzie wchodził do sypialni, mój pies nie będzie spał na łóżku... ta... jasne. Ludzie podobno dzielą się na tych, którzy śpią ze swoimi psami i się do tego przyznają i na tych, którzy śpią ze swoimi psami i się do tego nie przyznają. My się przyznajemy! Dokonujemy odważnego comingoutu: tak, śpimy z psem w łóżku. Tu popołudniowa drzemka z Pańciem.
ps: czy wiecie że człowiek jest jedynym ssakiem, który śpi tylko raz na dobę!? To jest nienormalne i nienaturalne!! Trzeba to zmienić dla własnego i naszego gatunku dobra!

siad, łapa... chrupek

Nic tylko tresura i tresura...

adam słodowy

Pierwsze dwa tygodnie byłyśmy z Vegą tylko we dwie bo Pańcio ciężko pracował w obcym kraju. Ale kiedy już wrócił... przyjaźń zaczęła się od wspólnych napraw w domu :)

cudeńko

Vega jest z nami od 20 września 2013 roku. Początki były trudne: pies ciągle spał :) To jedno z pierwszych zdjęć w nowym domu. Teraz już jest dużo większym pieskiem, ale nadal dużo śpi.

piątek, 14 lutego 2014

Witajcie! Łapka!

To nie są nasze początki w sieci bo na jednym z portali społecznościowych ukazały się już nasze zdjęcia. Pańcia jest bowiem zakochana w swojej psińskiej i musiała się podzieli swoją miłością ze światem. Teraz mamy swoje wirtualne miejsce dla nas i tylko dla nas. Przedstawiamy bohaterów: Vega zwana także Kitfasińską (pies), Pańcio zwany także Ptysiem, także Grzesiem (człowiek), Pańcia zwana Basią (człowiek). Zapraszamy do wspólnego przezywania świata z psem :)