piątek, 22 grudnia 2017

zima

Nie lubimy zimy! Zwłaszcza Pańcia zimy nie lubi! Oczywiście zima bywa piękna, przez okno i na zdjęciu. A w realu... Przede wszystkim zimą jest zimno i samo to zimę wyklucza z kręgu naszych zainteresowań. Zimą jest ciemno i to wyjątkowo negatywnie wpływa na psychikę. Zimą jest ślisko, a psy się ciągną, bo mimo godzin ćwiczeń, my ludzie nie opanowaliśmy trudnej sztuki konsekwencji, która to jest jedyną drogą do wychowania grzecznego psa. Ale bądźmy szczerzy: komu potrzebny jest grzeczny pies? Nie jesteśmy wszak w policji czy wojsku, żeby pies chodził nam przy nodze jak w zegarku i reagował na każde nasze skinienie. Cieszmy się, że pies przychodzi do nas na zawołanie, a że wołamy więcej niż raz... czasem dziesięć...
Zimą sypią solą - i to jest złe bo psie łapki soli nie lubią. Zimą psu jest zimno, a przynajmniej wyżłowi weimarskiemy bo ma króciutką sierść bez podszerstka, a brzuszek to ma już całkiem goły i różowy.
Ale zimą jest śnieg! A śnieg sprawia, że jest pięknie, biało i czysto i można biegać do woli i zjadać śniegu do woli. Pańcia co do tego zjadania ma pewne obiekcje, ale co tam! Hulaj dusza piekła nie ma!
Na zdjęciu miejsce naszych codziennych spacerów czyli tak zwany Cypel na rzece Olzie. Niewątpliwą zaleta tego miejsca jest fakt, iż obfituje ono w ptactwo wodne. Kaczki tylko czekają na przybycie psów aby móc wzbić się w zimowe powietrze.

poniedziałek, 31 lipca 2017

kącik czytelniczy

Ciągle na wakacje czekamy, a czekając - czytamy. Nie możemy się już doczekać naszego wyjazdu (a tu jeszcze cały miesiąc!!), zwłaszcza kiedy widzimy zdjęcia znajomych z wakacji, zazdrość w nas wzbiera. Pozostaje nam lektura. Dziś polecamy Margaret Atwood, naszym zdaniem przyszłą laureatkę nagrody Nobla, i jej trylogię o końcu świata. Lektura to niezbyt optymistyczna, ale i Pańcia nie jest w optymistycznym nastroju: noga ciągle doskwiera. Pańcia od trzech (!) tygodni nie była na spacerze z psami. Więc czytamy. Czasem Pańcia zastanawia się czy takie leżenie na twardej książce nie przeszkadza Vedze, ale ona jakoś do tych niewygód przywykła i często na książkach się układa, bo też książki często leżą w miejscu, w którym i ona chce się ułożyć, czyli na łóżku. Bo najlepiej czyta się oczywiście w łóżku! I wie to Pańcia i wie to Vega.
Ps: W powieści Atwood występują także zwierzęta: świniony, wilksy i nasze ulubione - szopunksy :)

czwartek, 27 lipca 2017

gips

Czy może być coś gorszego dla psiarza jak noga w gipsie? Moim osobistym zdaniem, bardzo nieobiektywnym, NIE! Jak do tego doszło? Łąka, tylko my i psy, chciałam podbiec do Vegi bo właśnie zamierzała wytarzać się w czymś śmierdzącym a tu... chrup! Chrupło tak, że cała okolica chyba słyszała. Awaria! Szybki powrót z psami do domu i prosto do szpitala. Po kilku godzinach oczekiwania, wyrok: zwichnięty staw skokowy i gips. No i tak sobie siedzimy, już trzeci tydzień. Teraz już bez gipsu (zdjęcia są archiwalne). Pańcia porusza się o kulach (widoczne na zdjęciu), w życiu towarzyskim nie uczestniczy. Największe marzenie w obecnej sytuacji? Wyjść na długi spacer z psami!
PS: Duże brawa dla Pana Pańcia za chodzenie do pracy, długie spacery z psami po pracy, robienie zakupów, gotowanie, pranie, sprzątanie i robienie zastrzyków marudzącej żonie.

środa, 14 czerwca 2017

kiedy wszyscy w domu śpią

Zdjęcie to wykonał Pańcio pewnym popołudniem kiedy to ogarnęła go frustracja, że wszyscy w domu śpią tylko nie on. Na pierwszym planie widzimy Mazia, psa z lasu,którego ulubionym miejscem spoczynku jest kanapa. Czasem wybiera podłogę, nawet w kuchni gdzie są zimne kafelki, ale to tylko po intensywnym spacerze, zwłaszcza latem. Vega, którą widzimy na planie drugim, na kafelkach w kuchni widziana była raz, było naprawdę gorąco. Pańcia pokłada się jedynie na podłodze w pokoju, ale na macie, podczas ćwiczeń. Mazurek jako pies z lasu, ćwiczeń nie znał i nawet raz na Pańcię naszczekał dziwiąc się chyba czemu ta kładzie się, wstaje i podskakuje na zmianę. Teraz już przywykł. I tak sobie śpimy, niektórzy pochrapują, a Pańcio czuwa nad nami i czeka aż się obudzimy i znów będzie zabawa.

sobota, 25 lutego 2017

ogon

Czasem jest tak - sami wiecie - zdarza się gorszy dzień. Niebo nie jest niebieskie, a słońce nie świeci i wydaje się, że nie zaświeci już nigdy. Chyba każdy też wie, że kiedy macie psa, to w takich chwilach jesteście w trochę lepszej sytuacji, niż ci, co psa nie mają. A oto garść faktów: pies działa antydepresyjnie, sprawdzono to naukowo! Ostatnio słyszałam nawet o badaniach, które mówią, że ludzie którzy śpią z psami są zdrowsi! Tak, tak kochani. Nauka nie kłamie. Jeśli masz akurat chandrę, ale masz też psa, to chandrze całkowicie ulec nie możesz. Chcesz czy nie, musisz się pozbierać i wyjść z psem, wypuścić do ogrodu, odetchnąć świeżym powietrzem... a jak tak oddychasz... świat nagle okazuje się lepszy. Bo dotleniony mózg to pozytywne myśli. I nawet chcesz się jeszcze pobabrać w tym swoim smutku, popłakać może nawet, ale nagle pies robi coś nieoczekiwanego, albo znów coś całkowicie normalnego, psiego i na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Idziesz ze spuszczonym nosem na kwintę, a pies przystaje, wkłada łeb w krzak i płoszy kosy, które z ćwierkaniem wylatują z krzaka. Albo zadziera nagle łeb i po chwili patrzycie w górę już oboje przyglądając się zapracowanemu dzięciołowi albo wiewiórce.
A ja... ja dziś siedziałam z głową Vegi na kolanach i rozmyślałam o ciemnych chmurach. Vega spała i nagle przez sen zaczęła machać ogonem, uderzając miarowo w kanapę. Ciemne chmury rozwiane, bo taki ogon jak ten, rozwiewa wszystkie smutki, zwłaszcza machając przez sen.

wtorek, 7 lutego 2017

męskie sprawy

Mazio i Pańcio czyli prawdziwi faceci na męskiej wycieczce. Oczywiście my też tam byłyśmy - ktoś musiał zrobić to zdjęcie.
W niedzielę wybraliśmy trasę spacerową w Goleszowie (to taka miejscowość pod Cieszynem w stronę Ustronia i Wisły). Górki małe ale i warunki nie były zbyt sprzyjające, a psy zmęczyć trzeba. I tak w górach wchodzenie z psem jest super - pies wciąga i nawet się nie zmęczysz! Ale schodzenie... to już inna sprawa. Wytrawni alpiniści (do których nie należymy) też mówią, że to schodzenie jest trudniejsze. W naszym przypadku wygląda to tak, że pies ciągnie jak wchodzimy i niestety ciągnie kiedy schodzimy. Pies jest na szelkach uwiązany do nas przy pasie. Idealnie jest jak jest sucho i nie ma kamieni, ale w górach różnie bywa. I chociaż czasem jest trochę niebezpiecznie to warto.
Wracając do męskich spraw: tu Mazio bez kagańca, bo na szlaku jakoś pusto. Ale niestety ostatnio kaganiec jest obowiązkowy. O tym opowiemy następnym razem.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

ciągnie wilka do lasu

Jeszcze jedno zdjęcie z naszych pól w Zamarskach. Rozległa przestrzeń, śnieg i słońce. Teraz, zimową porą, można spacerować do woli, bo rośliny śpią i nikomu nie wchodzimy w szkodę (tak to się mówi?). V biega luzem, zatacza duże koła, dostaje ataku szalonego psa, a my możemy obserwować jej radość. M spaceruje i podbiega na długiej lince. Niestety nie możemy go puszczać samopas bo zwiałby niechybnie poczuwszy trop jakiegoś biednego stworzenia. Niestety - jak ktoś mieszkał w lesie to już zawsze do lasu będzie go ciągnąć. I Mazia ciągnie!

dzień dobry!

Dzień dobry! Strasznie się ostatnio zaniedbaliśmy! No dobrze, Pańcia zaniedbała. Na usprawiedliwienie mam całą listę obowiązków, ale nic nie tłumaczy takiego odstąpienia od obowiązku regularnego spisywania tu naszych przygód. Może zatem kilka najważniejszych informacji: Mazi jest już z nami 13 miesięcy! Czyli obchodziliśmy ostatnio rocznicę! Obchody nie były zbyt huczne, ale smaczne - zjedliśmy po parówce (tz. psy zjadły bo Pańciowie parówek nie jedzą). To nie był łatwy rok, bo w naszym życiu zaszło kilka zmian, a najważniejszą z nich była przeprowadzka, która Maziowi się nie spodobała. Co ciekawe, chociaż obawialiśmy się, że Vega będzie w nowym domu marudzić - tak się nie stało. V od małego była przyzwyczajona, że wychodzi kiedy chce, bo mieliśmy do dyspozycji ogród. Teraz mieszkamy w środku miasta i nie jest tak łatwo. Ale Mała się przyzwyczaiła. Mazi natomiast, pozbawiony swojego terytorium, którego mógłby bronić, posmutniał. Niestety denerwują go też ludzie, którzy zakradają się i znienacka wyskakują zza rogu ulicy. Ciągle się do tych miejskich okoliczności przyzwyczajamy, ale nie jest nam łatwo. A mieszkamy w Cieszynie! Czyli małym miasteczku a nie żadnej metropolii. Mamy blisko nad rzekę, ale i tak najbardziej lubimy spacerować w Zamarskach, bo tam mamy swój kawałek łąki tylko dla siebie.
Na koniec postanowienie noworoczne: piszemy regularnie!