Mazio i Pańcio czyli prawdziwi faceci na męskiej wycieczce. Oczywiście my też tam byłyśmy - ktoś musiał zrobić to zdjęcie.
W niedzielę wybraliśmy trasę spacerową w Goleszowie (to taka miejscowość pod Cieszynem w stronę Ustronia i Wisły). Górki małe ale i warunki nie były zbyt sprzyjające, a psy zmęczyć trzeba. I tak w górach wchodzenie z psem jest super - pies wciąga i nawet się nie zmęczysz! Ale schodzenie... to już inna sprawa. Wytrawni alpiniści (do których nie należymy) też mówią, że to schodzenie jest trudniejsze. W naszym przypadku wygląda to tak, że pies ciągnie jak wchodzimy i niestety ciągnie kiedy schodzimy. Pies jest na szelkach uwiązany do nas przy pasie. Idealnie jest jak jest sucho i nie ma kamieni, ale w górach różnie bywa. I chociaż czasem jest trochę niebezpiecznie to warto.
Wracając do męskich spraw: tu Mazio bez kagańca, bo na szlaku jakoś pusto. Ale niestety ostatnio kaganiec jest obowiązkowy. O tym opowiemy następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz