Czasem jest tak - sami wiecie - zdarza się gorszy dzień. Niebo nie jest niebieskie, a słońce nie świeci i wydaje się, że nie zaświeci już nigdy. Chyba każdy też wie, że kiedy macie psa, to w takich chwilach jesteście w trochę lepszej sytuacji, niż ci, co psa nie mają. A oto garść faktów: pies działa antydepresyjnie, sprawdzono to naukowo! Ostatnio słyszałam nawet o badaniach, które mówią, że ludzie którzy śpią z psami są zdrowsi! Tak, tak kochani. Nauka nie kłamie. Jeśli masz akurat chandrę, ale masz też psa, to chandrze całkowicie ulec nie możesz. Chcesz czy nie, musisz się pozbierać i wyjść z psem, wypuścić do ogrodu, odetchnąć świeżym powietrzem... a jak tak oddychasz... świat nagle okazuje się lepszy. Bo dotleniony mózg to pozytywne myśli. I nawet chcesz się jeszcze pobabrać w tym swoim smutku, popłakać może nawet, ale nagle pies robi coś nieoczekiwanego, albo znów coś całkowicie normalnego, psiego i na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Idziesz ze spuszczonym nosem na kwintę, a pies przystaje, wkłada łeb w krzak i płoszy kosy, które z ćwierkaniem wylatują z krzaka. Albo zadziera nagle łeb i po chwili patrzycie w górę już oboje przyglądając się zapracowanemu dzięciołowi albo wiewiórce.
A ja... ja dziś siedziałam z głową Vegi na kolanach i rozmyślałam o ciemnych chmurach. Vega spała i nagle przez sen zaczęła machać ogonem, uderzając miarowo w kanapę. Ciemne chmury rozwiane, bo taki ogon jak ten, rozwiewa wszystkie smutki, zwłaszcza machając przez sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz