Pańcio, zwany także Mężem, zwrócił uwagę, że od dawna nie pisaliśmy na blogu. Cały czerwiec - nic! No tak, ale zaszło w tym czasie wiele zmian, a Pańcia miała urwanie głowy w pracy.
Zacznijmy od najważniejszego: przeprowadziliśmy się. Niestety nie mamy już ogrodu, ale przeprowadzka była konieczna i teraz musimy przyzwyczaić się do nowych okoliczności. Nie jest źle! Codziennie chodzimy na długie spacery, średnio 8 km dziennie. Pańcio jest bardzo dzielny, bo kiedy my odpoczywamy i byczymy się w domu, on ciężko pracuje, a po pracy idzie jeszcze na spacer. W ten sposób, chodzenia mamy chyba nawet więcej niż wcześniej i tylko nasiadówek w ogrodzie trochę brak. Brak siedzenie przed furtką, naszczekiwania na intruzów, albo tropienia jeży.
Mazurkowi trochę trudno przestawić się na "miejskie standardy"; blisko naszego nowego domu jest piękna trasa spacerowa, pełna biegaczy, rowerzystów i rolkarzy - tych Mazurek nie lubi. Niestety, jak wiele psów, na rowery się rzuca wyrażając swoją niechęć. Trzeba zatem pracować. I tak, Mazurek zamiast sobie odpoczywać po trudach ciężkiego życia w lesie, musi znów przejść szkołę.
Zmiany dotyczą także relacji między Mazim a Vegą, bo w ostatnim czasie zaczęły chętniej spać obok siebie, nawet na mniejszej kanapie. Jak widać zmiany zacieśniają więzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz