wtorek, 24 maja 2016

plener

Kiedy Mazurek pojawił się w naszym domu zastanawialiśmy się czy równie chętnie jak Vega będzie z nami chadzał na długie spacery i biegał. Okazało się, że spacery to jest to, co Mazi lubi najbardziej (lubi jeszcze leżeć na kanapie i jeść zwłaszcza śniadania). Kiedy tylko pieski wyczują, że coś się święci, że nadchodzi upragniony spacer, zaczynają przedreptywać, chodzić za nami, ogólnie wyrażać swoje zniecierpliwienie, że niby idziemy, ale ciągle nie wychodzimy i z jakich to powodów trwa to tak długo. Mazi tu przoduje: głośno pojękuje i cieszy się całym ciałem. Inaczej też niż Vega chętnie podkłada łeb, żeby założyć mu obróżkę i szelki, V oczywiście kieruje głowę w drugą stronę, dając do zrozumienia, że obroży nie potrzebuje ani trochę.
W czasie spaceru wszystko nas ciekawi, a kiedy zaczynamy biec Mazi nie ma sobie równych. Jak się okazuje to idealny pies pociągowy, który zdaje się nie męczyć. M ciągnie przed siebie, kiedy V już się pokłada na zielonej trawce. Trzeba dostosować do psów tępo i dystans, choć co do tego ostatniego mamy jasność - spacer musi być długi, najlepiej taki 10 km, albo i więcej. Po takim spacerze można zasnąć z poczuciem dobrze spędzonego dnia i mówię tu zarówno o psach jak i ludziach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz