piątek, 23 października 2015

na spacer zabierz psa

Przyszła jesień i to ta, której nikt nie chce i na którą nikt przy zdrowych zmysłach nie czeka. Jesień pełna deszczu, zimna i szara. Za oknem ponuro i ponuro robi się w naszych głowach. Wszystko na nie i nic się nie udaje. Ratujemy się jak możemy: grzane wino, czekolada i oczywiście - spacer z V. Choć pogoda dziś nie zachęcała do wyjścia, przez chwilę wyglądało nawet na to, że się rozpada, postanowiłyśmy się przemóc i wyjść. Byłyśmy na długim spacerze nad Olzą, po czeskiej stronie. W taki ponury dzień, kiedy chmury wiszą nisko nad ziemią, tereny spacerowe świecą pustkami. Vega biega wolno, a moje myśli odbiegają od codzienności. I to właściwie tyle. Nie znam lepszej terapii na jesień. 
ps: na tym zdjęciu Vega nie jest dobrze widoczna, ale za to jakie piękne drzewa :)

wtorek, 13 października 2015

romantyczny wieczór

Czy żyjąc z psem pod jednym dachem możemy jeszcze liczyć na romantyczne wieczory? Oczywiście! Tylko, że ten romantyzm przybiera nico inną barwę i zapach. Kilka dni temu nasz romantyczny wieczór oparty był o dwa podstawowe produkty: tradycyjne wino i mniej tradycyjny - preparat przeciw pchłom i kleszczom (romantyczne płonące świece musieliśmy sobie darować bo spray jest łatwopalny). Kilka tygodni temu zdjęłam Vedze obrożę przeciw insektom, ale powód złapania pcheł był inny - to był mój błąd; na kilka godzin zostawiłam Vegę samą z Pańciem. Kiedy wróciłam na pyszczku psa zauważyłam pchły. Pańcio wyjaśnił, że owszem, coś zauważył, ale jakoś tak, nie przejął się. Prawdopodobnie V wsadziła nos w jeża, który odwiedził nasz ogród i w ten sposób nabawiła się pcheł. Szybko zadziałaliśmy i już mamy po problemie. A jak powiedziała moja Mama: pies musi mieć pchły chociaż raz. To chyba taka psia inicjacja ;)