wtorek, 22 września 2015

jesień i wiewiórki

Musze przyznać, że ja - Pańcia nie lubię lata. Lato wydaje mi się nudne: świeci słońce, jest gorąco i nigdzie nie można iść z psem bo jest zbyt ciepło. Za to bardzo lubię jesień, taką właśnie Złotą Polską Jesień, wymarzoną, kiedy świeci słońce, drzewa mienią się wszystkimi kolorami, a wiewiórki wesoło kicają wśród liści... chwileczkę, o tych wiewiórkach to dopisek Vegi. Bo Vega bardzo lubi wiewiórki, mocno ją te małe stworzenia interesują. W naszym ogrodzie zalęgły się aż dwie i toczą ze sobą nieustanne boje. Bo wiewiórka to zwierzę samotnik. Wiewiórki bywają razem tylko raz w roku, w określonym celu a potem odchodzą w swoją stronę. I nawet szyszkami dzielić się nie chcą choć jest ich na drzewie tyle, że najadłoby się ze sto wiewiórek. 
Vega wypatrzyła wiewiórkę na drzewie, a ta, jako, że towarzystwa nie lubi, ani myśli zejść i pobawić się z Vegą. Zaraz, zaraz! To miał być wpis o Złotej Polskiej Jesieni a jest o wiewiórkach! Czy to jest jakiś vedźy podstęp?

równica

"Gdybym mieszkała nad morzem codziennie spacerowałabym po plaży" - tak się wydaje każdemu, kto nad morzem bywa raz w roku. Znam jednak ludzi, którzy mieszkają nad morzem ale na plażę nie chodzą. Jak ich spytać kiedy ostatnio maczali stopy w morzu odpowiedzą, że nie pamiętają.  Podobnie jest z nami i górami. Wstyd się przyznać, ale w góry chodzimy może raz do roku, a mamy je tuż za miedzą. Nasze postanowienie na jesień to zmiana tych godnych potępienia przyzwyczajeń. Zaczęliśmy od Równicy. Godzinka szybkiego marszu i zdobyliśmy szczyt! Pod górę wchodziło się super, zwłaszcza Pańci, bo miała przywiązaną do siebie Vegę, którą wystarczyło tylko odpowiednio zmotywować a wciągała na górę i Pańcia prawie się nie zmęczyła.
Nasz plan na jesień jest prosty: zdobywamy szczyty Beskidu Śląskiego!