poniedziałek, 21 lipca 2014
hotel
Od kiedy mamy Vegę nasi znajomi obdarzają nas wielkim zaufaniem zostawiając pod naszą opieką swoje pieski. A ponieważ ci właściciele psów, których znamy mają podobne podejście do swoich czworonogów, jak my (czyli mówiąc krótko mają na ich punkcie totalnego hyzia) jest nam bardzo miło, że darzą nas takim zaufaniem. Przebywała już u nas Pani Psota, Pani Luna, a w ostatnią niedzielę - kawaler Bazyl. Bazyl okazał się wymarzonym kompanem dla Vegi, bo lubi się bawić, tylko biega trochę wolno i się przewraca. W okazywaniu uczuć jest bardzo wylewny: lizał naszą Psińską bez przerwy po nosie i uszach (w mądrych książkach o psich zachowaniach możemy się dowiedzieć co takie zachowanie oznacza, ale ponieważ Pańcia ostatnio poddaje owe naukowe wywody kontestacji, chwilowo przemilczymy ten temat). Spędziliśmy zatem miły dzień w towarzystwie Bazyla. Vega niestety jeszcze nie jest całkiem zdrowa, ale następne spotkanie będzie już pełne szaleństw. A Pańcia i Pańcio powoli mogą się zastanawiać nad prowadzeniem Rodzinnego Hotelu dla Psów. Warto dodać, że Bazyl jest pieskiem brata Pańcia. Także... rodzina się powiększa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boksery to waryjoty! a Hotel to może nie taki głupi pomysł :D
OdpowiedzUsuńmm