środa, 16 stycznia 2019

śnieg

Kiedy tracimy dziecięcą radość z zimowej aury? Dla mnie to była pierwsza zima za kółkiem. Szczęśliwie (przynajmniej z tego punktu widzenia) prawo jazdy udało mi się zdać dopiero 3 lata temu, ale od tego czasu zima zmieniła dla mnie swoje oblicze. Kiedy widzę pierwszy śnieg, zastanawiam się, czy mam zimowe opony. Zamiast krzyczeć z radości, rzucać wszystko czym się akurat zajmuję, zasłaniam okno i wyłączam radio, żeby nie myśleć o fatalnych warunkach na drogach, o tym, że zima znów zaskoczyła drogowców i o tym, że jeszcze nigdy nie wpadłam w poślizg i panicznie się tego boję.
Ale mam psa! Psy mam nawet dwa, ale tylko jeden z nich jest bohaterem tej opowieści. Vega szaleńczo, a określenie to jest jedynym odpowiednim tu, kocha śnieg! "Białe szaleństwo" - dokładnie to sformułowanie ukazuje jak V reaguje na śnieg. Szaleńcze podskoki, galopy, biegi, podskoki... i oczywiście śniegu zjadanie! Rzucamy śnieżki, które wpadając w śnieg - giną, V ich poszukuje, nurkuje, znów biegnie. Szaleństwo ma swoje minusy, bo pies, idąc na smyczy - ciągnie. Bo już chce być tam, w miejscu gdzie smycz puszczam, gdzie może poczuć wolność, wiatr w uszach i śnieg pod łapami.
Często pisze się o obowiązkach związanych z posiadaniem psa i to dobrze. Pies nie jest zabawką, a obowiązków jest sporo. Jednak to, co zyskujemy jest bezcenne: Vega daje mi ogromnie dużo radości. Kiedy spędzam z nią czas, patrzę trochę na świat jej oczami: wszystko jest ciekawe, wszystko się zmienia. Mamy swoje ulubione miejsca i często je odwiedzamy. Patrzymy na ptaki, a Vega je przegania.
I nawet śnieg w mieście zaczyna mnie cieszyć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz