Ogon, jak pewnie wszyscy dobrze wiecie, ma zasadnicze znaczenie w życiu psa. Ogonem pies wyraża wiele emocji: radość, poddenerwowanie, strach. Wszyscy kojarzymy merdający ogon z zadowoleniem, niektórzy wiedzą też, że ogon podkulony oznacza strach. Są jednak tacy, co ogona nie mają! I takim przypadkiem jest nasz Mazio. Kopiowanie (bo tak inaczej nazywane jest obcinanie ogonów, a także uszu) jest w Polsce zakazane od 1997 roku! Zatem w żadnej hodowli (legalnej czyli takiej ze znaczkiem FCI) nie znajdziecie psów bez ogonków czy z przyciętymi uszami. Warto wspomnieć, że zabieg ten przeprowadzany jest w pierwszych tygodniach życia psa. Oczywiście istnieją zwolennicy i przeciwnicy tego zabiegu. My jesteśmy przeciwni, a jednak trafił nam się bezogonek. Taki już był, kiedy odłowiono go w lesie. Co z tego wynika? Są trzy możliwości: 1. Mazio urodził się przed 1997 rokiem, ale to oznacza, że ma obecnie więcej niż 22 lata - raczej niemożliwe; 2. Mazio pochodzi z jakiegoś innego kraju np z Czech, gdzie nadal kopiuje się ogony; 3. Mazio pochodzi z jakiejś obrzydliwej peseudohodowli. I niestety ta ostatnia wersja jest najbardziej prawdopodobna. Co jeszcze, poza brakiem ogona, za nią przemawia? Mazi nie ma proporcji rasowego wyżła niemieckiego. Jest niższy, bardziej krępy, ma krótsze łapy. Tylko on wie, co przeżył, skąd pochodzi, jaką ma przeszłość. Ogona jednak brak.
Co z braku ogona wynika na co dzień? Behawioryści podkreślają, że brak ogona to braki w komunikacji. Inne psy mogą nie wiedzieć w jakim nastroju jest Mazio. My też nie. Jednak mimo tego braku dobrze wiemy, kiedy Mazio jest radosny: nie może machać ogonem, więc cieszy się całym ciałem! Do tego dochodzą jeszcze efekty dźwiękowe: pomruki, czasem poszczekiwanie. Ale czasem żałujemy, że Mazurek nie ma ogonka.
Ten wpis nie ma na celu przekonywania Was, że kopiowanie ogona czy uszu jest złe, bo w internecie znajdziecie dużo artykułów na ten temat, pisanych przez specjalistów. My uważamy, że ogon jest potrzebny i tyle!
Jedno do czego chcemy Was przekonywać z całego serca to: NIGDY NIE KUPUJCIE PSA Z PSEUDOHODOWLI! Nie wspierajcie złych ludzi, którzy wykorzystują zwierzęta dla własnego zarobku, traktując je jak maszynki do zarabiania pieniędzy. Na ten temat też możecie poczytać w internecie, ale ostrzegam: zdjęcia z takich miejsc są pełne cierpienia zwierząt.
Kończąc: na dwa psy mamy jeden ogon. Średnia wypada blado, ale trzeba się cieszyć z tego, co się ma.
wtorek, 19 marca 2019
środa, 16 stycznia 2019
śnieg
Kiedy tracimy dziecięcą radość z zimowej aury? Dla mnie to była pierwsza zima za kółkiem. Szczęśliwie (przynajmniej z tego punktu widzenia) prawo jazdy udało mi się zdać dopiero 3 lata temu, ale od tego czasu zima zmieniła dla mnie swoje oblicze. Kiedy widzę pierwszy śnieg, zastanawiam się, czy mam zimowe opony. Zamiast krzyczeć z radości, rzucać wszystko czym się akurat zajmuję, zasłaniam okno i wyłączam radio, żeby nie myśleć o fatalnych warunkach na drogach, o tym, że zima znów zaskoczyła drogowców i o tym, że jeszcze nigdy nie wpadłam w poślizg i panicznie się tego boję.
Ale mam psa! Psy mam nawet dwa, ale tylko jeden z nich jest bohaterem tej opowieści. Vega szaleńczo, a określenie to jest jedynym odpowiednim tu, kocha śnieg! "Białe szaleństwo" - dokładnie to sformułowanie ukazuje jak V reaguje na śnieg. Szaleńcze podskoki, galopy, biegi, podskoki... i oczywiście śniegu zjadanie! Rzucamy śnieżki, które wpadając w śnieg - giną, V ich poszukuje, nurkuje, znów biegnie. Szaleństwo ma swoje minusy, bo pies, idąc na smyczy - ciągnie. Bo już chce być tam, w miejscu gdzie smycz puszczam, gdzie może poczuć wolność, wiatr w uszach i śnieg pod łapami.
Często pisze się o obowiązkach związanych z posiadaniem psa i to dobrze. Pies nie jest zabawką, a obowiązków jest sporo. Jednak to, co zyskujemy jest bezcenne: Vega daje mi ogromnie dużo radości. Kiedy spędzam z nią czas, patrzę trochę na świat jej oczami: wszystko jest ciekawe, wszystko się zmienia. Mamy swoje ulubione miejsca i często je odwiedzamy. Patrzymy na ptaki, a Vega je przegania.
I nawet śnieg w mieście zaczyna mnie cieszyć.
Ale mam psa! Psy mam nawet dwa, ale tylko jeden z nich jest bohaterem tej opowieści. Vega szaleńczo, a określenie to jest jedynym odpowiednim tu, kocha śnieg! "Białe szaleństwo" - dokładnie to sformułowanie ukazuje jak V reaguje na śnieg. Szaleńcze podskoki, galopy, biegi, podskoki... i oczywiście śniegu zjadanie! Rzucamy śnieżki, które wpadając w śnieg - giną, V ich poszukuje, nurkuje, znów biegnie. Szaleństwo ma swoje minusy, bo pies, idąc na smyczy - ciągnie. Bo już chce być tam, w miejscu gdzie smycz puszczam, gdzie może poczuć wolność, wiatr w uszach i śnieg pod łapami.
Często pisze się o obowiązkach związanych z posiadaniem psa i to dobrze. Pies nie jest zabawką, a obowiązków jest sporo. Jednak to, co zyskujemy jest bezcenne: Vega daje mi ogromnie dużo radości. Kiedy spędzam z nią czas, patrzę trochę na świat jej oczami: wszystko jest ciekawe, wszystko się zmienia. Mamy swoje ulubione miejsca i często je odwiedzamy. Patrzymy na ptaki, a Vega je przegania.
I nawet śnieg w mieście zaczyna mnie cieszyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)