poniedziałek, 30 stycznia 2017

ciągnie wilka do lasu

Jeszcze jedno zdjęcie z naszych pól w Zamarskach. Rozległa przestrzeń, śnieg i słońce. Teraz, zimową porą, można spacerować do woli, bo rośliny śpią i nikomu nie wchodzimy w szkodę (tak to się mówi?). V biega luzem, zatacza duże koła, dostaje ataku szalonego psa, a my możemy obserwować jej radość. M spaceruje i podbiega na długiej lince. Niestety nie możemy go puszczać samopas bo zwiałby niechybnie poczuwszy trop jakiegoś biednego stworzenia. Niestety - jak ktoś mieszkał w lesie to już zawsze do lasu będzie go ciągnąć. I Mazia ciągnie!

dzień dobry!

Dzień dobry! Strasznie się ostatnio zaniedbaliśmy! No dobrze, Pańcia zaniedbała. Na usprawiedliwienie mam całą listę obowiązków, ale nic nie tłumaczy takiego odstąpienia od obowiązku regularnego spisywania tu naszych przygód. Może zatem kilka najważniejszych informacji: Mazi jest już z nami 13 miesięcy! Czyli obchodziliśmy ostatnio rocznicę! Obchody nie były zbyt huczne, ale smaczne - zjedliśmy po parówce (tz. psy zjadły bo Pańciowie parówek nie jedzą). To nie był łatwy rok, bo w naszym życiu zaszło kilka zmian, a najważniejszą z nich była przeprowadzka, która Maziowi się nie spodobała. Co ciekawe, chociaż obawialiśmy się, że Vega będzie w nowym domu marudzić - tak się nie stało. V od małego była przyzwyczajona, że wychodzi kiedy chce, bo mieliśmy do dyspozycji ogród. Teraz mieszkamy w środku miasta i nie jest tak łatwo. Ale Mała się przyzwyczaiła. Mazi natomiast, pozbawiony swojego terytorium, którego mógłby bronić, posmutniał. Niestety denerwują go też ludzie, którzy zakradają się i znienacka wyskakują zza rogu ulicy. Ciągle się do tych miejskich okoliczności przyzwyczajamy, ale nie jest nam łatwo. A mieszkamy w Cieszynie! Czyli małym miasteczku a nie żadnej metropolii. Mamy blisko nad rzekę, ale i tak najbardziej lubimy spacerować w Zamarskach, bo tam mamy swój kawałek łąki tylko dla siebie.
Na koniec postanowienie noworoczne: piszemy regularnie!