poniedziałek, 24 sierpnia 2015

szczęście

W niedzielę rano przeczytałam wstrząsający wywiad z Suki Kim autorką książki "Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit" Autorka była wykładowcą na "uniwersytecie" w Korei Północnej. Oto fragment wywiadu: "Oni myśleli, że wewnętrzny intranet, którym się posługiwali, to jest internet. Nie mieli pojęcia, że istnieje sieć, która łączy cały świat. A to była przecież uczelnia techniczna!"; albo: "W ramach jakiejś kolejnej wycieczki zabrali wszystkich wykładowców do wielkiej biblioteki w Pjongjangu. Kiedy wróciliśmy, moi studenci desperacko próbowali się dowiedzieć, czy widziałam tam jakichkolwiek ludzi w ich wieku. Zrozumiała, że oni nie wiedzą, gdzie są ich przyjaciele! Że nic nie wiedzą, są odcięci od informacji i nie wolno im nawet dzwonić do rodziców."
Po lekturze zabrałam Vegę na spacer. Poszłyśmy na czeską stronę Cieszyna, przez granicę na rzece przeszłyśmy jak zwykle, przez most. Od dawna już nikt tu nie sprawdza dokumentów i szczerze mówiąc - nie noszę ich ze sobą; na spacer z psem nie zabieram portfela, ani dowodu, a jedynie chrupki dla psa, worki, telefon. Przed wejściem do Parku Sikory (to piękny park w Czeskim Cieszynie, polecam jeśli ktoś będzie w okolicy, a i piwa można się tam napić, jak to w Czechach) stała policja. Policjanci i policjantki zatrzymywali rowerzystów. W jakim celu? Byłam ciekawa, więc też podeszłam. Okazało się, że policja promowała akcję bezpiecznej jazdy na rowerze, rozdawała ulotki i odblaski. Pomyślałam, w jakim cudownym świecie żyjemy! Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo wolność jest jak powietrze - zauważasz, dopiero kiedy ktoś ci je odbierze. Wielu z nas narzeka, że mało zarabia, że ma kiepską pracę, kiepską umowę, kredyt... Ale mamy też dużo szczęścia: możemy mówić o tym, co nas boli głośno. I możemy iść na spacer z psem do Czech, napić się pysznego czeskiego piwa i uśmiechać się do ludzi siedzących obok. 



sobota, 22 sierpnia 2015

v

Ostatnio nieco zaniedbaliśmy się na naszym blogu za co przepraszamy. Na usprawiedliwienie mamy głównie fale upałów, które wyjątkowo nie przypadły nam do gustu; Vega całymi dniami spała do góry brzuchem, wychodziliśmy na spacery jedynie w noc. Teraz wracamy do życia i znów biegamy po lasach i łąkach. Przez ten czas zdarzył nam się jeden wypadek: Vega znów podbiła sobie oko podczas zabawy w ogrodzie. Zdarzyła nam się też chyba miłość - Mailo - piękny seter irlandzki, może kiedyś zdobędziemy zdjęcie to oczywiście je tu zamieścimy
W te wakacje Pańcia postanowiła zrobić coś, co przez lata odkładała, a co teraz zaczyna się wydawać niezbędne. I tak od miesiąca robię prawo jazdy! Głównym powodem jest rzecz jasna pies, którego trzeba wozić na wycieczki. A i nasz blog na tym zyska bo już się trochę robi nudno kiedy na zdjęciach tylko my a w tle Cieszyn. Miejmy nadzieję, że na prawo jazdy nie przyjdzie nam czekać zbyt długo i będziemy mogli opisywać tu kolejne przygody.